To co najpiękniejsze w tych koszulkach - to to, że powstały od serduszek dla serduszka :)..
"Tatusiu, my coś dla Ciebie robimy na Dzień Taty - ale to niespodzianka i nie możemy Ci powiedzieć
co to będzie, ale sami to robimy z Januszkiem - wiesz..." /oczywiście Rycerzyk/
Knuć zaczęliśmy na dobrych kilka dni przed świętem Taty.
Ja tylko podsunęłam pomysł, na który z bezcennymi błyskami w oczach zgodzili się Jerzyk i Januszek.
Plan był prosty :). Zrobimy dla taty koszulki. Dwie - warunek - każdą mieli zrobić wspólnie.
Przez kilka dni - w tajemnicy przed Misiem gromadziliśmy wszystkie 'przydasie' do zrobienia..
Kupiliśmy dwa 'zwykłe' t-shirty - gładkie i jednokolorowe, uzupełniałam moje farbki do tkanin -
o brakujace, ale niezwykle potrzebne kolory, kupiliśmy porządne pędzelki i arkusze papieru samoprzylepnego. Dodatkowo na dwóch arkuszach wydrukowaliśmy litery T a t a :)..
Ze wzrostem ich zapału rosły moje obawy o 'malowaną' przyszłość dywanu i kanapy (!)..
ale wcale nie było aż tak źle ;) ..
Na pierwszy rzut poszła granatowa..
Na tej zaplanowaliśmy napis 'Tata'. Z papieru samoprzylepnego po lini wydruku wycięłam literki. Uzgodniliśmy, że napis zrobimy dwa razy. Pierwszy normalnie, drugi - taki wywrócony - niejako
w odbiciu.
Szablony z papieru samoprzylepnego naklejaliśmy wspólnie, ale kolorowa oprawa- to już twórczość tylko chłopców.
Na tej koszulce farby nakładali pędzelkami.. - nie obyło się bez małych kleksów - które Jurek tłumaczył - to co mamusiu, nic się nie stało, najważniejsze, że robimy to dla tatusia sami..
Jeden kleks przerobiliśmy na uśmiechnięta buźkę - drugi - na jakiś Jureczkowy stworek ;)
Początkowo wyglądała tak..
Zabraliśmy się za białą..
Na tej zaplanowaliśmy 'łapki'. Odrysowane i wycięte z papieru - sami ponaklejali na koszulce -
i każdy malował swoje ślady.. nawet zarządzili, że Mamusi rączka też musi być :)
Tu farby nanosiliśmy palcami (ale frajda!!) :)
Między wycieraniem paluszków a tworzeniem nowych kolorów - zdążyłam zrobić zaledwie kilka ujęć:
Januszek skończył pierwszy. Ale! chciał malować jeszcze.. Jedynym ratunkiem by uchronić koszulki przed 'w nerwach nie planowanym' paćkaniem - było pozwolić mu poodbijać na nich wymaziane farbką rączki - co oczywiście Jerzyk tez chciał zrobić :)..
Fajnie wyszło - bo poodbijali rączki w miejscach nieplanowanych kleksów ;)
Ostatecznie na granatowej zrobili tak samo.
Tak wyglądała schnąca biała - zaraz po odklejeniu szablonów..
..tak na szczęśliwym obdarowanym :)..
..prawie wszyscy nie lubią zdjęć pod słońce ;).. |
.. tak na ogrodowej sesji koszulkowej :)
..tu biała 'tuląca się' do granatowej ;) ..
.. tu w zbliżeniu..
.. a tu granatowa prawie solo ;)
Sesja ogrodowa odbyła się po kilku praniach.
Nasuwa się wniosek, że farbki do tkanin należy nakładać 'grubo'.. bo subtelne i delikatne dzieło Jureczka na białej - zaczyna powoli spierać się..
..ale! jakby co - na pewno chętnie przybije w tym miejscu nową 'kolorową piątkę' na koszulce.. :D
oh, nareszcie sie doczekalam! post swietny, ale pomysl wprost genialny!! wiadomo - Sylwia!!!!! Pozdrawiam. N.
OdpowiedzUsuń/zawstydzona/....
Usuń:)
Bardzo dziękuję!
.. i bardzo pozdrawiam!! :))))
świetne koszulki no i pomysł!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ! :)
UsuńWidać że obdarowany tata dumnie kroczy po 'dzielni' no ale kto by nie był dumny z takich własnoręcznie wykonanych dzieł sztuki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ciocia Madzia - w imieniu swoim i Urwisków :)))!!
Usuńbuziaki!!!!